Black Metal – najbardziej brutalne i szokujące zjawisko w historii muzyki
Black metal wyrósł z obskurnych norweskich piwnic i trafił w końcu do szerszego odbiorcy, choć w muzycznym mainstreamie funkcjonuje jedynie jako obyczajowe kuriozum z kryminalną przeszłością. Droga, którą przeszedł, zaczęła się od serii przestępstw na początku lat 90. – morderstwa, samobójstwa, podpalenia, okaleczenia, satanizm… Wszystko jednak spójne z muzycznym przekazem — ekstremalnym muzycznie, obrazoburczym w tekstach i nieubłaganie szokującym w ikonografii.
Dzisiaj zniknął już kryminalny rys tego gatunku, ale charakterystyczny szokujący i satanistyczny przekaz jak najbardziej jest obecny w twórczości zespołów. Wynika z niego wiele różnych implikacji, od pozwów sądowych o „obrazę uczuć religijnych” po delegalizacje w krajach islamu. Oddajmy jednak sprawiedliwość muzykom — w przeważającej większości, to świetni instrumentaliści dysponujący rewelacyjnym warsztatem wykonawczym, którego pozazdrościć mógłby niejeden wykonawca.
Fani death metalu to mili ludzie
Zacznijmy od obrony samej muzyki. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że naukowcy z laboratorium muzycznego Macquarie University (australijska państwowa uczelnia wyższa z siedzibą w Sydney i kampusami m.in. w Hongkongu i Singapurze) postanowili sprawdzić, „czy death metal znieczula słuchaczy na przemoc” i czy takie obawy są uzasadnione. Wyniki ich badań są chyba zgodne z przewidywaniami: „Fani death metalu to mili ludzie”, a „dominującą reakcją emocjonalną na black metal jest radość i wzmocnienie”. Dodatkowo badania potwierdziły, że death metal pomaga przezwyciężać młodzieży stres, a metalowa wspólnota umożliwia nastoletnim fanom zachować poczucie przynależności i akceptacji.
Co więcej, badania przeprowadzone przez serwis dla programistów i branży IT, Stack Overflow, wykazały, że ekstremalny metal pomaga w koncentracji w pracy i jest dobrym soundtrackiem do wykonywania służbowych obowiązków. Dodatkowo australijska firma Atlassian, zwróciła uwagę na to, że growl, jako standardowa forma wokalu w najcięższych gatunkach, jest odbierany przez mózg jak instrument, a nie jak słowa — dzięki temu death i black metal nie zaburzają koncentracji. Proste.
Jeśli jesteśmy już zrelaksowani i skoncentrowani zapnijmy pasy i wyruszmy w najbardziej brutalną i szokującą podróż w historii muzyki.
Lamb Of God i Kreator w Polsce, 24.11.2022, Warszawa
Przepraszam za krew
Mayhem to kapela, która najmocniej zapisała się annałach black metalu. Historia zespołu jest przesiąknięta przemocą, socjopatią i wszelką patologią. Euronymous, Dead, Necrobuther i Manheim zdefiniowali to, co ostatecznie jest znane jako True Norwegian Black Metal, ale okupione było to przemocą i tragediami. Wszystko rozpoczęło się od przyjęcia do zespołu wokalisty Deada, który znany był z… trzymania pod łóżkiem ciał zwierząt, czy zakładania ubrań wcześniej przez wiele dni zakopanych pod ziemią. To on rozpowszechnił także corpse painting, który stał się później znakiem rozpoznawczym wszystkich black i death metalowych kapel. W związku z tym, że dążył on do śmierci, w końcu, w 1991 roku Dead poderżnął sobie nadgarstki i strzelił w głowę. Zostawił bardzo krótką notatkę: „Przepraszam za krew”…
Jakby tego było mało jego kolega z zespołu, Euronymous, gdy odkrył jego ciało, bynajmniej nie zawiadomił od razu policji. Popędził po aparat fotograficzny i wykonał zdjęcie kolegi, które stało się… okładką płyty grupy. Nie będziemy jej tutaj publikować, ale można sobie wyobrazić, co przedstawia. Jak by tego było mało, Euronymous powysyłał odbitki tego zdjęcia do różnych muzyków, a do listów dołączył również naszyjniki, w których, jak twierdził, umieścił kawałki mózgu kolegi. Ta historia spowodowała odejście od zespołu basisty Necrobutchera.
Burn them all
Palenie kościołów rozpoczęło się w Norwegii w 1992 roku. Do 1996 roku podpalono ponad 50 kościołów, wiele z nich doszczętnie spłonęło. Niektóre miały setki lat i były zabytkami kultury. W każdym przypadku skazani za podpalenia kościołów w tym okresie byli związani ze sceną black metalową. Sprawcy zawsze tłumaczyli to zachowanie jako protest przeciwko chrześcijaństwu, narzuconemu ludności nordyckiej kosztem ich rdzennych wierzeń i kultury.
W tym samym duchu wypowiadał się frontman Gorgoroth Gaahl, który udzielił szczerego wywiadu:
„Palenie kościołów i wszystkie te sprawy są oczywiście rzeczami, które popieram w 100 procentach. Powinno się to odbywać na większą skalę i znacznie więcej zostanie tego zrobione w przyszłości. Musimy usunąć każdy ślad tego, co chrześcijaństwo i semickie korzenie mają do zaoferowania temu światu. Satanizm to wolność dla indywidualnego rozwoju i stania się supermanem. Każdy człowiek, który urodził się, by zostać królem, zostaje królem. Każdy człowiek, który urodził się jako niewolnik, nie zna szatana.”
Krzysztof Sokołowski (Nocny Kochanek) – wywiad
Trudno jest być w zespole black metalowym
Varg Vikernes to chyba najbardziej znany człowiek w black metalu. Dołączył do Mayhem i był jedynym członkiem projektu Burzum — jak się okazało, jednego z najbardziej wpływowych w historii gatunku. W 1993 r. Vikernes brutalnie zabił Euronymousa, czyli kumpla, który przyjął go do Mayhem. Rok później został skazany za to morderstwo i dodatkowo za spalenie trzech kościołów. Usłyszał wyrok 21 lat więzienia, czyli maksymalny wymiar kary w Norwegii.
Bulwersujący może być fakt, że Vikerens został zwolniony warunkowo już w 2009 roku, a podczas odsiadywania wyroku spokojnie wydawał kolejne albumy Burzum. Muzyk — morderca mieszka obecnie pod nowym nazwiskiem we Francji wraz ze swoją żoną i dziećmi i jak twierdzi
„dla mnie Burzum jest bolesną przeszłością w śmierdzącym bagnie. Zajęło mi wiele lat, by się z niego wydostać”.
Rozmawiając z The Guardian w 2005 roku, basista Mayhem Necrobutcher przyznał z kolei, że
„trudno jest być w zespole black metalowym. Pomiędzy samobójstwami, morderstwami, śledztwami policyjnymi, zarzutami podpalenia i satanistycznymi rytuałami, prawie nie ma czasu na granie i komponowanie muzyki”.
Imonolith zagra w Warszawie, 11.05.2022
Po latach tego pandemonium Mayhem w końcu zajął się tworzeniem i wykonywaniem muzyki. Ich „ucywilizowanie” przejawiało się, m.in. tym, że w 2003 Maniac (który zastąpił Deada), rzucił na koncercie owczą głowę w publiczność. Per Kristian Hagen, człowiek, którego uderzył owczy łeb, powiedział po incydencie:
„Mój stosunek do owiec jest teraz nieco ambiwalentny. Lubię je, ale nie kiedy lecą w powietrzu. Teraz boli mnie głowa”.
Oszczędźmy sobie opisów patologii epigonów Mayhem, wykwitających w muzycznym świecie i starających się zaszokować fanów swoimi ekscesami. Nie są warci uwagi. Mamy jednak na koniec przypadek ładnie podsumowujący to, co tu w skrócie opisaliśmy.
W 2014 roku na świat przyszła owieczka, która miała na sobie wypisz wymaluj, naturalny black metalowy makijaż. Jest ona rasy Short Tail Landrace i faktycznie urodziła się ze wzorem charakterystycznym dla corpse paint. Gdzie się urodziła? Oczywiście w Norwegii!