Koncert Pearl Jam w krakowskiej Tauron Arenie
Tauron Arena na koncercie Pearl Jam wypełniona do ostatniego krzesła łącznie z najwyższymi sektorami. Nietypowa scenografia – brak tła za sceną – umożliwiła usadzenie widzów również w sektorach za plecami muzyków, co dodatkowo świadczy o wierności polskich fanów, którzy zapewnili pełną frekwencję. Dodatkowo jeśli się weźmie pod uwagę sezon wakacyjny i ilość koncertów, jakie się odbywają (kilka dni wcześniej w tym samym obiekcie grali Deep Purple oraz Ozzy Osbourne), ilość ludzi świadczy o pozycji kapeli w muzycznym światku.
Skąpa scenografia, ciekawe opuszczające się nad sceną światła kapitalnie realizowane przez cały koncert i dwa telebimy – to wszystko, czego Pearl Jam potrzebuje, żeby rozpalić publikę do czerwoności. No ale i tu nie ma powodu do zdziwień – jak się solidnie i uczciwie gra prawdziwą muzykę okraszoną odpowiednią treścią, to nie trzeba wodotrysków i fajerwerków, żeby zjednać sobie fanów. Jakiś kwadrans po dwudziestej panowie weszli na scenę i zaczął się cudowny muzyczny spektakl, który jak się okazało miał trwać prawie trzy godziny! Panowie wykonali w sumie 30 utworów (w tym 12 bisów!). Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do jakości repertuaru PJ – na poprzednim koncercie w czeskiej Pradze panowie wykonali chyba tylko sześć numerów z krakowskiej setlisty. Kolejny powód do szacunku.